poniedziałek, 25 stycznia 2016

Przyjaciółka ekstrawertyczka

Introwertyczka ma przyjaciółkę ekstrawertyczkę. I to od ładnych kilku lat. Taka relacja jak najbardziej działa, ale niekoniecznie jest prosta.

Ona jest rozgadana, wita mnie z ogromną energią, radością. Jest bardzo otwarta, często przerywa w wypowiedzi, jest niesamowicie towarzyska, wyluzowana i lubi się dobrze bawić. W towarzystwie innych osób zawsze nieco znikam w jej cieniu. Nawet niekiedy czuję się przy niej niezręcznie, bo onieśmiela mnie jej śmiałość i otwartość. To ona najczęściej namawia na spotkanie, a ja, mimo że to moja najlepsza przyjaciółka, patrzę "w grafiku" czy mi to odpowiada czy nie. Jeśli mogę spotkać się z chłopakiem, zawsze wybieram jego, a z nią umawiam się, kiedy mam na to energię i chęci, a nie zawsze je mam.
To nie znaczy, że nie lubię się z nią spotykać. Po prostu jak to u introwertyków bywa, wolę czasem posiedzieć w domu. Całe szczęście, odkąd zaczął się czas imprez w klubach, domówek itp., obie obracamy się w innych towarzystwach, toteż na takie wyjścia wybiera się ze swoimi znajomymi ze szkoły, a ja nie muszę się wymigiwać. A na pewno bym to zrobiła. Tak, nie wyszłabym nawet na piwo z najlepszą przyjaciółką. Chamska jestem, nie?

Ale ona nigdy nie narzeka i nigdy nawet nie proponuje. Jednak gdy potrzebuje kogoś, kto ją wysłucha, zawsze przychodzi do mnie. Bo ja spokojnie posiedzę i posłucham wszystkiego, co ma mi do powiedzenia, tak długo aż nie skończy. Zawsze też chce wysłuchać mnie, ale ja już nie przeprowadzam takiego monologu, nie ujawniam swoich uczuć, a ona co jakiś czas przerywa komentując.
W takich sytuacjach obie widzimy różnice wynikające z naszych osobowości. Ona jest temperamentna, gdy coś się nie układa w związku, z reguły kończy się to u niej krzykiem, łzami, awanturą, drastycznymi scenami niczym z filmów. Ja robiłam podobnie kiedyś, wzorując się na mamie, ale nigdy nie czułam się z tym dobrze. Szybko zaczęłam być bardzo cierpliwa, wyrozumiała, awantury i drastyczne sceny zamieniłam na rozmowy. Ona, jako ekstrawertyczka, zawsze powtarza mi, jak mnie za to podziwia i jak mi zazdrości, bo sama nie potrafi zachować takiego spokoju.

Ona musi wyrzucić wszelkie emocje na zewnątrz. To, że ja jestem spokojniejsza, nie znaczy, że nie przeżywam różnych sytuacji. Przeżywam tak samo jak ona, ale zamykam to wewnątrz siebie, co najwyżej wylewam na papier swojego dziennika. Taka relacja jest możliwa, tylko trzeba znaleźć wspólną drogę i zrozumieć potrzeby drugiej strony.

1 komentarz :

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka