sobota, 5 marca 2016

Człowiek z natury jest istotą społeczną

Bardzo dobrze pamiętam to zdanie ze szkoły. Pojawiło się ono przy omawianiu filozofii Arystotelesa. Użyłam go jako tytuł, gdyż nawiązuje do tego postu.

Przy mitach na temat introwertyków można znaleźć mit, że introwertycy nie lubią ludzi. Paradoksalnie ja właśnie tak to nazywam. Według mnie zdanie "nie lubię ludzi" najlepiej tłumaczy moją perspektywę. Już wiecie, że nie chadzam na imprezy, przyjacielskie schadzki, bo.. no właśnie, nie lubię ludzi!
Ale, uwaga, to nie znaczy, że jako introwertyczka jestem samotnikiem i nie potrzebuję niczyjego towarzystwa. Potrzebuję, jak tlenu do życia, ale nie całej gromady, tylko wyselekcjonowanych osobników. Tak na dobrą sprawę najważniejszą osobą, bez której nie mogę się obejść, jest mój chłopak. On całkowicie rozumie moje podejście, nie lubi imprez, "nie lubi ludzi" jak ja. Można powiedzieć, że też jest introwertykiem, ale mimo wszystko na inny sposób, bo każdy z nas jest inny.

Dobrze czuję się we własnym towarzystwie. Nie przeszkadza mi tak bardzo bycie samej ze sobą. Jednak przy zbyt długiej samotności nawet mi robi się źle i tą osobą, której potrzebuję naprawdę jest on. Nie żadna tam koleżanka, przyjaciółka, nikt znajomy nawet nie z rodziny. Będąc w jednym domu z rodzicami potrafię poczuć się samotna, bo oni są inni niż ja i nie dogadujemy się na tyle, by ich obecność w domu, obok mnie, była realnym towarzystwem. On jest tą osobą, bez której ja, introwertyczka, zaczynam czuć się samotna i spragniona towarzystwa.
Są też osoby, niegrzecznie powiem, drugorzędne. Bez nich jak najbardziej mogę żyć, nie czuję większego ich braku, ale nawet jeśli milczę jakiś czas, to zawsze wracam. Są dla mnie w pewien sposób ważne, ale nie tak jak ta jedna osoba. Lubię spędzać z nimi czas, miło wspominam spędzone z nimi chwile, jednak nie przepadam za ich towarzystwem w nadmiarze. Często też mają odmienną naturę ode mnie, przez co nie wszystko ze mną zrobią, ale mimo to są w mojej pamięci i na swój sposób potrzebuję tego, by po prostu gdzieś tam byli i też o mnie nie zapominali.
Myślę, że każdy introwertyk ma wokół siebie osoby, które są ważne i które potrafią go oderwać od przebywania w swojej samotni. Osoby, które potrzebuje. Może nie wyjdzie z nimi na dziką balangę, ale dla introwertyka będzie liczyła się obecność. A przy naprawdę zaufanej osobie nawet głęboko zakorzenieni introwertycy potrafią poszaleć i otworzyć się przed nią, póki nie pojawi się w pobliżu "intruz"..
Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka