sobota, 23 grudnia 2017

Świąteczna Introwertyczka

No siema! Co, myśleliście, że przeżyjecie Święta beze mnie? Skądże! Jest 2:24 aj.em. i specjalnie tu siedzę i do Was piszę. Powinnam iść spać. Tak. Ale co tam. Pobudzam się moją playlistą, herbatą i czekoladą, by coś naskrobać. Doceńcie poświęcenie. Czas snu to z mojej strony najcenniejszy dar jaki mogę oddać innym.


Ach, Święta. No właśnie. Jak się czuje taki introwertyk, jak ja, w Święta? Źle. Brak czasu dla siebie. Kompletnie. To, że teraz tu jestem sama, to jest istne święto przed Świętami. Przez cały dzień nie robię nic dla samej siebie. Nie mam czasu pobyć sama z sobą (dzięki Bogu, że wymyślił potrzeby fizjologiczne!). To jest masakra. A już w ogóle jak ma się Matkę Perfekcjonistkę w domu. Zapewniam, wszystkie "perfekcyjne panie domu" na świecie nie dorastają jej do pięt. Ona nawet w tym śmiesznym programie powiedziałaby prowadzącej, że robi wszystko źle. Przysięgam, nie ma kobiety, która by w takim stopniu zwracała uwagę na najmniejsze detale i szczegóły. To są wręcz nanoszczegóły. Normalnie nikt ich nie zauważa. Myślisz, że masz wysprzątane? Że świetnie powiesiłaś pranie? Że dobrze robisz cokolwiek? Pewnie masz rację, ale nie dla mojej Matki. Wierz mi, gdyby przyszła i zobaczyła Twoją robotę, pokazałaby milion błędów i sposobów, jak zrobić to dobrze. Teraz już wiecie, co przeżywam przez cały dzień.

A więc introwertyk-flegmatyk cały dzień biega i nie ma nawet chwili na odsapnięcie. I ciągle musi być w towarzystwie innych ludzi. Zmęczenie fizyczne to pestka. Naprawdę. Mam to głęboko w mojej skarpetce, czy jestem zmęczona fizycznie w tym momencie. Gorsze jest zmęczenie psychiczne. Zresztą, nie raz już o tym pisałam. Wiecie, o co biega.


A jak się zaopatruję na samą Wigilię? Cóż. Wiecie, co jest fajne? Jedzenie. Tak, jedzenie jest fajne. No i, oczywiście, Kevin. Każdego roku oglądam Kevina. Święta bez Kevina to nie Święta. Nie istnieją bez Kevina. A jak ktoś go nie lubi to może wyjść. Generalnie to nie lubię tego całego zamieszania wokół. Wszystko musi być czyste, musi być pełno jedzenia. Tak, przed chwilą chwaliłam jedzenie. Ale nie musi być go aż tyle. Trzeba biegać i robić wielką szopkę ze Świąt. Potem siedzi się całą rodziną, dzieci hałasują, aż głowa boli. Nikt ze mną nie porozmawia, bo jestem najmłodsza to najwyraźniej nadal jestem traktowana jak dziecko, które nie ma nic do powiedzenia, a już w ogóle to nie może mieć racji w czymkolwiek. Nawet w dziedzinie, którą jako jedyna się zajmuję z całej rodziny. Nie, istnieję tylko wtedy, gdy trzeba coś zrobić.


Może dam radę tym, co tutaj zabłądzili, a introwertykami nie są. Otwieram poradnik Jak rozmawiać z introwertykiem? Bo wiecie, z introwertykami da się porozmawiać. Co więcej - my CHCEMY rozmawiać. Ale preferujemy raczej rozmowy z jedną osobą niż grupą osób. Choć czasem i z tej pierwszej wersji chcemy się wycofać. Żeby rozmawiać z introwertykiem trzeba po prostu... Uwaga... Zamknąć z łaski swojej czasem swoje piękne, słodkie usteczka i dać mu się wypowiedzieć. Dzwonki, trąbki i fanfary, proszę! Tak! O to właśnie w tym wszystkim chodzi! Ja nie lubię i czasem wręcz nie potrafię wchodzić w słowo. Robię to, jeśli rozmawiam tylko z jedną osobą i już ją trochę lepiej znam. Ba, i o ile da się wejść w słowo. Są osoby, które nawet wtedy, gdy dadzą mi coś powiedzieć, przerywają mi i zaczynają kolejny monolog. Spoko, ja posłucham. Introwertycy głównie słuchają. Jak potrzebujesz się wygadać, to idź to introwertyka. Nie odezwie się przez całą Twoją wypowiedź i w większości wypadków nawet nie skomentuje, ani nie zacznie sypać mądrościami czy radami, chyba że o to poprosisz. Proste.


Dlatego w towarzystwie siedzę zwykle cicho. Nawet jeśli chcę coś powiedzieć. Większość rzeczy, które mogłabym powiedzieć, zostaje w mojej głowie. Wystarczy, by były przy mnie dwie osoby. Wtedy głównie słucham ich rozmowy, a samej uda mi się coś wtrącić raz na jakiś czas. Ale można to policzyć na palcach jednej ręki. Cóż, przecież nie będę wiecznie starać się przekrzykiwać tych dwóch osób. Problem polega na tym, że ekstrawertycy zwykle bardzo szybko się rozgadują, szybko odpowiadają, szybko reagują. I głośno. Bardzo, ale to bardzo ciężko jest się przez nich przebić. To jest ponad moje siły, ponieważ to zwyczajnie nie leży w mojej naturze. Jeśli chcesz poznać introwertyka, weź go na rozmowę w dwie osoby. W towarzystwie siedzimy z boku. Nawet gdy ktoś mi zadaje pytanie w obecności wielu ludzi, nie jestem w stanie dać pełnej odpowiedzi. Po pierwsze - jakiś ekstrawertyk zaraz mi wchodzi w słowo, bo coś mu się przypomni. Po drugie - ja najpierw myślę, potem mówię. W rozmowie we dwójkę, łatwiej jest mi rozwinąć temat, mam więcej czasu na ułożenie sobie wszystkiego w głowie. Mogę dać pełniejszą wypowiedź. W większym towarzystwie moja wypowiedź jest znikoma i przeważnie nie wyraża w pełni tego, co sama uważam. Dajcie nam poczuć, że chcecie nas słuchać. Chcemy być wysłuchani.

Tym akcentem pragnę życzyć wszystkim introwertykom i ekstrawertykom Świąt spędzonych na prawdziwej rozmowie, na słuchaniu siebie nawzajem. Życzę Świąt, w których drobiazgi przestaną być ważne, a ważny stanie się człowiek. By każdy znalazł w innych zrozumienie, akceptację oraz otrzymał potrzebną mu przestrzeń, uwagę i ciepło.


Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka