Teraz jest Ci źle, bo widzisz, że on poznaje nowe osoby.
Masz wrażenie, że nie obchodzi go już wcale to, co było między wami. Że ani na
chwilę za Tobą nie rozpaczał, nie zatęsknił. Że go to wszystko ominęło, nie
bolało. Że zwyczajnie zaczął żyć dalej, jakby przeszłość z Tobą nigdy nie miała
żadnego znaczenia.
Czujesz się źle, ponieważ patrzysz na siebie i widzisz… No
właśnie, co widzisz? Porzuconą, zranioną kobietę, która była na tyle głupia, by
dać temu dupkowi ponad pięć lat swojego życia? Kobietę, która do tej pory nie
poznała za bardzo nikogo nowego? Kobietę, która szuka facetów w aplikacji,
którzy olewają ją tuż przed randką?
Czujesz się źle, bo myślisz, że jesteś gorsza. Bo on poznaje
nowe dziewczyny, a Ty nadal tkwisz w jakimś martwym punkcie. Denerwuje Cię, gdy
zdasz sobie sprawę, że kolejny dzień spędziłaś samotnie, zamiast wyjść gdzieś i
bawić się z kimś znajomym. Jak to tak może być? Przecież to niesprawiedliwe. On
Cię zranił, wykorzystał, nie szanował, okłamywał, zdradzał. On bawił się Tobą.
Dlaczego teraz on miałby mieć lepiej?
Wraca do Ciebie niczym echo. Po kilku cudownych dniach
dobrego samopoczucia nagle uderza Cię jego fala. Spada na Ciebie tak, jakby w
słoneczny dzień tylko nad Tobą zjawiła się burzowa chmura, postanawiając
zmoczyć Cię zimnym deszczem i postraszyć piorunami.
Ale spokojnie. Spójrz na siebie jeszcze raz. Przypomnij mi,
dlaczego ostatnio szalałaś z radości? Ach tak, przecież schudłaś. Jesteś
szczuplejsza, atrakcyjniejsza. Pamiętasz, jak wyszłaś z domu i czułaś się
najpiękniejsza na świecie? Idąc chodnikiem miałaś wrażenie, że jest to istny
wybieg, specjalnie dla Ciebie. Łapałaś każde spojrzenie męskich oczu i
dodawałaś je jako punkty do świetnego samopoczucia. Dlaczego dzisiaj zapominasz
o tym, jaka jesteś zajebista?
Ty poszłaś dalej. Każdego dnia jesteś coraz lepszą wersją
siebie. Spójrz na to, jaka byłaś przy nim. Gasłaś w oczach, zamykałaś się na
świat. Przestawałaś się malować, starać się. Tyłaś i nie mogłaś nic na to
poradzić. Traciłaś ambicję do realizacji swoich dawnych celów. Wszystko
dlatego, że starałaś się utrzymać związek, który przesypywał Ci się między
palcami niczym piasek. Nie czułaś się pewnie. Czułaś się zagrożona. Z każdej
strony czyhało niebezpieczeństwo, że znowu Cię zdradzi, że wybierze kogoś
innego. To doprowadzało Cię do szaleństwa. A on Cię nie słuchał. Nie chciał.
Spójrz na niego. Kim on jest? Spójrz na to, jak całymi
dniami siedział przy swoich ulubionych grach. Na to, że nigdy nie potrafił nic
zorganizować i każde wyjście od początku do końca było tylko Twoją zasługą.
Spójrz na to, jak nie przejmował się Twoimi potrzebami podczas wakacji. Było Ci
wtedy źle, prawda? Pokłóciłaś się z nim o to. Bo nie zważał na to, co chcesz
robić. Patrzył jedynie na to, co on chciał robić.
A pamiętasz, ile siedziałaś przy nim, pocieszając go? Ile
razy powtarzałaś, że wcale nie jest do niczego? Że wcale nie jest tak, że nikt
go nie kocha? Ile razy robił z siebie ofiarę życia, żebyś Ty oddawała mu całą
swoją energię? Ile razy próbowałaś mu pomóc, zmobilizować go? Ile razy wyszukiwałaś
najrozmaitsze rozwiązania jego „problemów”? On tego nie chciał. On nic nie
chciał zmienić. Nie chciał, żeby było lepiej, bo wolał, gdy nad nim skakałaś.
Tylko po to, by później znaleźć sobie inną.
Zamiast piąć się z nim w górę, on uparcie trzymał Cię na
nizinie. Hamował Cię. Brał od Ciebie wszystko, co byłaś gotowa mu oddać,
podczas gdy on nie dawał od siebie nic. Byłaś jak kwiat, o którego nie dbał.
Albo dbał, ale tylko wtedy, gdy był mu do czegoś potrzebny.
Kim byłaś wtedy? I kim jesteś teraz? Czy jesteś od niego
gorsza? Nie. Potraktował Cię jak zbędną zabawkę, która mu się znudziła. Ale nie
wiedział, że Ty nigdy nie byłaś zabawką. Że byłaś czymś cholernie wartościowym,
czego nie potrafił docenić. Wyrzucając Cię do kosza, stracił fortunę. A Ty? Ty
znowu o siebie dbasz. Ty nadal masz przed sobą cele, które postawiłaś sobie
dawno temu. Nadal możesz o nie walczyć. Podczas gdy on… On nie ma nic. Nigdy
nie udało Ci się go zmotywować, więc został z niczym.
Popatrz. Nie udało mu się Ciebie zatrzymać. Choć robił
wszystko, by tego dokonać, Ty nadal uparcie szłaś do przodu. Spójrz na to, co
masz. Czego on nie był w stanie Ci zabrać. Nie potrzebujesz go. Teraz możesz
się ponownie i w pełni swobodnie rozpędzić. Możesz wreszcie bez zbędnego bagażu
wejść na tę cholerną górę. I to Ty będziesz obserwować widoki z jej szczytu,
podczas gdy on pozostanie na dole. Mały niczym mrówka.
Teraz możesz czuć się źle. Możesz czuć pustkę, ponieważ nie
jesteś w nikim zakochana. Brakuje nagle tego uczucia, prawda? Jakaś część
wydaje się pusta, niezapełniona. Czujesz się niepełna. Ale wiesz co? Któregoś
dnia, w drodze na swój szczyt poznasz innego wędrowca. Może nawet nie jednego.
Po prostu poznasz. Pomogą Ci pokonać trudne miejsca na szlaku. I któregoś dnia,
jakiś wędrowiec do Ciebie dołączy. Pozna wszystkie Twoje wady i pomimo nich nie
zboczy w inny szlak. Pójdzie z Tobą dalej, aż wspólnie osiągniecie ten szczyt.
Wypełni te puste miejsce, złapie Cię za rękę i nie puści aż do samego końca.
Gdy upadniesz, pomoże Ci wstać i iść dalej. Gdy złamiesz nogę, weźmie Cię na
ręce i będzie szedł dalej, nieważne, że nie jesteś lekka jak piórko i będzie mu
ciężko. On i tak Cię nie zostawi i pociągnie za sobą coraz wyżej, niezależnie
od warunków. Bo nie będzie chciał osiągać szczytów bez Ciebie.
Spójrz na to, co już masz i idź dalej. Możesz mieć jeszcze
więcej. Spójrz na to, co zniszczył ten przeklęty facet i napraw to. Nie pozwól,
by zniszczenia, jakie po sobie zostawił, stały niczym ruiny. Ruiny są mroczne,
tajemnicze, intrygujące. Ale tylko wtedy, gdy je obserwujesz. Obserwuj więc
ruiny, a we własnym sercu buduj solidne fundamenty. Powoli, ale dokładnie.
Ty jesteś lepsza. Już teraz, dzisiaj. Ty nie potrzebujesz go
zamieniać na pierwsze lepsze osoby, by zapełnić pustkę. By miał Cię kto
pocieszać. Bo Ty potrafisz iść dalej i walczyć o lepsze jutro. Już jesteś ponad
nim. Jutro będziesz jeszcze wyżej.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz