sobota, 30 stycznia 2016

Introwertyczka woli zostać w domu

Ostatnio moja mama wyrzuciła mi, że powinnam w tym wieku "fruwać", chodzić na imprezy, wychodzić wieczorami ze znajomymi. Dla mnie, introwertyczki, jest to... uwaga, uwaga... strata czasu. Dokładnie tak.

Introwertycy przy dużej ilości ludzi "tracą energię" i to jest prawda. Nie podobają mi się imprezy, nie widzę w nich nic ciekawego, tak samo w wychodzeniu na piwo. Nawet jeśli próbuję pójść z myślą "może jednak będzie fajnie", to potem ciągle żałuję, że nie ma mnie w domu, zastanawiam się nad tym, jak bardzo nie chce mi się w tym miejscu siedzieć i udawać, że jest w porządku i jak wiele rzeczy mogłabym zrobić, zostając w domu. Generalnie marzę o tym, by przekroczyć próg własnego pokoju.
Niektórzy pewnie pomyślą: "jak to strata czasu" i "jak siedzenie we własnym pokoju może być ciekawsze od spotkania z ludźmi?". A no, może. Zamiast chlać obrzydliwe piwo wolę robić coś nieco bardziej kreatywnego. Moi rodzice myślą, że gdy siedzę w pokoju, to gapię się jak ostatni matoł na laptop i nic więcej. Nic bardziej mylnego.

Gdy jestem sama w pokoju, mogę się rozwijać pod wieloma względami.
Czytam interesujące książki, dzięki którym przenoszę się w inny świat, do innego miasta, do innej części planety, jestem inną osobą.
Mogę wyżyć się artystycznie - niszczyć dziennik, szkicować, kolorować, dekorować.
Tańczę, bo przecież nikt nie patrzy, a ja mogę sobie wyobrazić, że jestem zawodową tancerką na scenie.
Ćwiczę, bo w końcu nawet ja dążę do tego, by lepiej wyglądać w fajnych ciuchach.
Piszę bloga, piszę opowiadanie, czyli rozwijam swoje umiejętności literackie (a nawet techniczno-komputerowe, blogi wymagają niestety takich umiejętności).
Oglądam ciekawe filmy - zawsze chcę obejrzeć wszystkie filmy świata i przeczytać wszystkie książki, więc po co marnować ten czas na piwo, jak mogę obejrzeć jeden film więcej w swoim życiu?
Niekiedy nawet coś gotuję lub piekę, a to na pewno przyda mi się, kiedy założę własną rodzinę (cóż za przyszłościowe myślenie..).
Uczę się, bo egzaminy same się nie zdadzą, a później przynajmniej nie będę miała tyle stresu.
A czasem również gram w gry komputerowe, co pewnie większość uzna za najmniej rozwijające, ale ja i tak wolę poćwiczyć zmysł dekoratorski w The Sims, spostrzegawczość i taktykę w różnych innych grach "dla facetów", dogadywanie się po angielsku z ludźmi zza granicy niż ćwiczyć.. nie wiem co się ćwiczy na imprezie... chodzenie po pijaku? Rozrost tkanki tłuszczowej na brzuchu od piwa? A może udawanie, że się świetnie bawię?

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka