czwartek, 27 kwietnia 2017

Bo są homo sapiens i zakłamanedupki-sapiens

Ostatnio podzieliłam się z Wami moimi smutami. I dobrze, czasem trzeba. Też się podziel, jeśli potrzebujesz. Introwertykom łatwiej pisać niż mówić i łatwiej zwierzyć się anonimowo albo po prostu przez jakiś komunikator.
Myślisz, że jak opowiedziałam o wszystkim Rudej? Przez Facebook, bo... zwierzać się na żywo potrafię dopiero, gdy wszystko w sobie przetrawię. Inaczej słowa grzęzną w gardle i tyle z tego jest. No, mówcy ze mnie nie będzie. Ale przynajmniej w piśmie jestem szczera. Bo... Co napiszesz, to napiszesz. Tego nie cofniesz. No, chyba, że naciśniesz Backspace przed Enterem, krzyżyk w prawym górnym rogu przed "wyślij". I widzisz, działa to tylko w przypadku nowych technologii. Długopis możesz zamazać korektorem, ołówek wygumkować... Słów nikt nie zobaczy, ale one nadal zostały napisane. A w Internecie... W Internecie, jak już klikniesz "wyślij" to nawet gumka i korektor nie zadziałają.
Wielu ludzi bardzo chętnie mówi duuuużo. Ale dużo za dużo. Potrafią obiecać za dużo, kłamać za dużo. Bo słowa są ulotne. Zdaje im się, że jeśli coś powiedzą, to to ucieknie w powietrze i puf. Nie ma. Więc można powiedzieć, co się chce. Byle osiągnąć jakiś swój wyimaginowany cel. No, niektórzy zrobią tak nawet poprzez pismo, ale wiecie, o co mi biega. Wiecie, nie? Nie? To trudno.

A więc podzieliłam się smutami. I nie bez powodu piszę o... mówieniu za dużo. Bo sama usłyszałam zbyt wiele obietnic, zbyt wiele słów rzuconych na wiatr. Zbyt wiele kłamstw. Ponownie nie wprowadzę Was w szczegóły, bo to nie o to chodzi. Wy byście złamali stolik albo laptop od uderzenia głową, a ja bym źle się czuła z własnym sumieniem (choć w tym przypadku nie powinnam!). Pełną wersję zna Ruda i może Wam powiedzieć, jak bardzo chciałaby walnąć głową o stół, ale szkoda jej swojej rudej głowy.
Ale do rzeczy! Wiecie, co? Wczoraj... Wczoraj popłakałam się ze szczęścia. Płakaliście ze szczęścia kiedyś? To piękne uczucie! Tak... kompletnie inne. Płakałam, naprawdę łzy leciały jak szalone, a jednocześnie śmiałam się na głos. Zanosiłam się śmiechem. Nawet teraz śmieję się do ekranu, podśpiewując piosenkę P!nk "So What", której słowa okazały się idealnie pasować do mojej sytuacji. Skąd to szczęście? Przecież... Przecież dwa tygodnie temu byłam załamana, prawda? A szczęście stąd, że jestem wolna od najbardziej zakłamanego dupka, jakiego znam. Stąd, że to nie jest już mój problem, a kogoś innego. I szkoda mi tej osoby, bo nie ma pojęcia, w jakie bagno się wpakowała i jak bardzo pan Zakłamanydupek już jest wobec niej... zakłamany. A sama się przekonałam, że panowie z gatunku zakłamanychdupków-sapiens są jak amelinium. No, nie pomalujesz.
Jeśli znasz jakiegoś pana z takiego gatunku to uciekaj jak najdalej. Nawet jeśli jesteś introwertyczką i boisz się, że nie otworzysz się ponownie. Otworzysz, zobaczysz. Jeśli ja się w końcu otworzę, to Ty również. Nie bądź ani panem Zakłamanymdupkiem ani panią Zakłamaną... dupką? i postaw na szczerość, życzliwość i prawdziwość. Znasz takich? A podziel się, co tam, nawet napisz prywatnie, my, ludzie szczerzy i prawdziwi, musimy trzymać się razem. Mam nadzieję, że moje wyznania komuś pomogą, może pocieszą? Może ktoś nauczy się czegoś na moich własnych błędach i problemach?

#teamprawda #teamszczerość jesteś ze mną? ;)

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka