środa, 1 lutego 2017

2% ekstrawertyka

To znowu ja. Nikogo nie ma? Nie? To dobrze. Można mówić. A jeśli już zamierzasz tu wchodzić to tylko w pojedynkę. Nie cierpię tłumów. Dlatego, moi drodzy, wchodzimy w pojedynkę, jak do dziekanatu. Albo nie wchodzimy wcale.
źródło gdzieś w internetach
Robiłam dzisiaj jakiś super dokładny test na osobowość, który wysłała mi Ruda. Taki prawdziwy, nie z gazetki Bravo, nie podrabianiec i inny oszukaniec. I, jak widzisz (bo mam nadzieję, że jesteś tutaj sam... jak nie, to nie opowiem nic więcej) w tytule, okazało się, że jestem 98-procentowym introwertykiem i 2-procentowym ekstrawertykiem. Wykazuję odpowiednie kwalifikacje do pisania tego bloga? Chyba tak. CV składać nie muszę.

Tak, byłam dzisiaj znowu na siłowni. Spaliłam całe 370 kcal, nie licząc ćwiczeń siłowych. Czułam się lekka, podłoga była mięciusia niczym poduszka, siedzenie w tramwaju wygodne jak fotel w domu. Do czasu, aż wróciłam do domu i musiałam wdrapać się na górę do mojego pokoju. Jeden schodek... Drugi schodek... W końcu jakoś doszłam. I poszłam leżeć na łóżku. I, oczywiście, kwiczeć.
źródło: internety
Nie wiem, czy siłownia ma z tym coś wspólnego, ale nagle zaczęły się dziać miłe rzeczy. Zdałam moje wyleżone i wykwiczone zbóje, które pisałam w poniedziałek. Zamiast warunku będzie siłownia, ciuchy, kosmetyki, książki... Wszystko. Właśnie, dzisiaj kochany pan kurier przywiózł mi książki (albo ksiunszki). Sztuk siedem. Samo szczęście, a właściwie to siedem szczęść. Książek zawsze za mało, tak samo jak czasu na ich czytanie. Moim największym bólem egzystencjalnym (pewnie źle to ujęłam, ale co tam, pasowało mi jakoś) jest to, że nie zdążę w swoim życiu przeczytać wszystkich książek, jakie bym zechciała. Nadzieje na przeczytanie wszystkich wydanych już dawno porzuciłam.

Powiem tak: boli. Tu, tam, wszędzie. Kwik, kwik, kwik, kwik... Ludzie też tam byli. Tam, tam, wszędzie. A Ruda mi kazała jakieś dziwne wygibasy robić na koniec. I przyszedł obok jakiś całkiem niczego sobie pan. Idź sobie, bo ludzie to już źle, a całkiem niczego sobie panowie to już w ogóle najgorzej. Jestem powietrzem, nie widzisz mnie, jasne? I tak nie widzisz, bo moje istnienie masz w poważaniu, widzisz tylko swoje ćwiczenia, ale to nie dociera do takich osób jak ja. No, nie pomalujesz.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka