piątek, 3 lutego 2017

Walka o przetrwanie

Ruda mnie zostawiła. Tak naprawdę to jeszcze nie do końca, ale jutro już będzie wyjechana. Zostawia mnie na kilka dni. Taka z niej ruda, no. Okej, kochana ruda, bo rozpisała mi trening. Ale i tak... Dzisiaj musiałam iść sama na siłownię. TAK, POSZŁAM. SAMA. Byłam zaskoczona, że stoję przed wejściem. Chcecie znać prawdziwą historię? Z dwojga złego to był lepszy wybór po prostu. Czasem lepiej udawać, że ma się zajęcia na uczelni i wyjść ze swojego azylu, niż w nim zostać. Wierzcie mi na słowo. Azyl przestaje być azylem, kiedy spokój w nim jest zakłócony.
źródło googleł grafikeł
Teraz uwaga. Bo wiecie, jestem ekstrawertykiem. Naprawdę jestem! Dwuprocentowym, ale co z tego?! Jestem! Zawsze lepsze to niż nic. A uważam, że za to stuprocentowi ekstrawertycy są cudowni. Naprawdę, ich nie da się nie kochać. Są uroczy, po prostu. Często są lepsi niż ci, co mają trochę tego i trochę tego. Nie zawsze, ale tak bywa. Ale wrócę do tematu.

Jak 2-procentowy ekstrawertyk i 98-procentowy introwertyk zachowuje się na siłowni, gdy jest pozostawiony na pastwę losu przez Rudą?
źródło masz tu, o, spójrz nieco wyżej
Domyślacie się? Tak, idzie ze spuszczoną głową, patrzy na tyle do przodu, by o nic się nie wywalić i robi tzw. "dzidę" w stronę poszukiwanej maszyny. Niemamnie-niemamnie-niemamnie. Szybko wejść na orbitrek/bieżnię/stepper/innecosie, szybko wklikać wszystko, co trzeba i ćwiczyć, zanim mózg zorientuje się, jaka jest sytuacja. Dobra, i tak czułam się osaczona. Ale starałam się skupić na ćwiczeniach. Nie patrz na ludzi, patrz na telewizor, na wyświetlacz kalorii, cokolwiek. Taki był plan. Dasz radę, prościzna, prawda?

Tylko, cholercia, czemu ten gość musiał wybrać miejsce akurat obok mnie? Nie mógł jakiegoś dalszego? Musi mi robić presję? Miałam wrażenie, że gapi się na mój wyświetlacz, że patrzy, jak mi tam idzie. Zrobiłam swoje i znikłam stamtąd jak najszybciej. Albo pcham sobie nogą do tyłu, jakbym drzwi popychała, oparta o śmieszną poduszkę, która jest średnio miękka, a jakiś gość numer dwa przychodzi na rowerek przede mną i się jeszcze na mnie spogląda. Jak śmie... No, okej, pozycja ciekawa... Kolego, nie możesz udawać, że ciebie tutaj nie ma? Byłoby o jedną osobę "mniej" na tej siłowni i bym czuła się trochę lepiej. Nie? Sorry, skończyłam swoje, uciekam na drugi koniec sali. Czym prędzej.
źródło tu na prawooooooo
Tak to mniej więcej było. Przeżyłam, spaliłam 419 kcal i zrobiłam ćwiczenia siłowe. Umierałam. I fizycznie i mentalnie. Bo jednak takie sytuacje męczą mój umysł. Starałam się działać trochę jak robot. Zrobić swoje, jakoś umysłowo oderwać się od otoczenia. Tak czasem trzeba. Koślawo to wychodzi, ale gdybym tak nie robiła, to bym nic nie zrobiła ze swoim życiem. Można być ze mnie dumnym, że przetrwałam. Nawet jeśli później zasypiałam na stojąco i jedyne co miałam w głowie to:
oduxnsefhuerogfnwnondnoewfoicndesksodiwnamdcfopwenfcbwiqw. Właśnie tak.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka